Skip Navigation

Kup teraz!

Cena:  PLN 29.90
29.90
Ilość:
drukuj
Religia, zakony
wyznania

Wygnać Chrystusa

Wygnać Chrystusa?

Tytuł tyleż zaskakujący, co przewrotny. "Wygnać Chrystusa" to ostry i pełen werwy pamflet, który znakomicie wpisuje się w toczącą się właśnie debatę na temat relatywizmu kulturowego i upadku moralności. Autorka stara się odpowiedzieć na wiele trudnych pytań, stawianych przez współczesny świat. Począwszy od Kartezjusza, przez Rousseau i Hegla, przez wieki, człowiek wiele razy próbował wyrzucić Chrystusa ze swojego życia. Jakobini, marksiści i naziści prowadzili śmiertelną wojnę z religią. I dzisiaj nie brakuje chętnych do podjęcia takiej walki. I dlatego Rosa Alberoni przypomina nam, że wypędzenie Chrystusa z myśli i z historii oznacza naruszenie koncepcji człowieczeństwa.

Autorka stawia pytania i próbuje znaleźć odpowiedź:
- Kiedy człowiek postanowił wyrzucić ze swego życia Chrystusa?
- Czy rzeczywiście sacrum nie jest nam potrzebne?
- Czy można wygnać Chrystusa z umysłu chrześcijan i ze sceny dziejów?
- Co mają robić chrześcijanie, by stawić czoła zagrożeniom trzeciego tysiąclecia?
- Czy upadek chrześcijaństwa wynika z dobrobytu, z konsumpcjonizmu czy z postępu nauki?

Rosa Alberoni
Mieszka i pracuje w Mediolanie. Profesor socjologii ogólnej na Uniwersytecie w Mediolanie. Dziennikarka prasowa, radiowa
i telewizyjna. Autorka programów w Raidue oraz artykułów m.in. dla „La Stampa", „Il Giorno". Obecnie prowadzi stałą rubrykę w „Magazine del Corriere della Sera". Pisarka.
W roku 2005 ukazała się jej ostatnia książka La montagna
di luce (Góra światła).


FRAGMENT
ROZDZIAŁ PIERWSZY


Wiek ciemności

Trzeba wygnać Boga ze sceny historii i z umysłu człowieka, gdyż Bóg jest złem. Bóg jest przeciw człowiekowi. Każdy postęp człowieka jest zwycięstwem przeciw Bogu.
Na odwagę stwierdzenia otwarcie, w 1843 roku, że należy wygnać Chrystusa z biegu dziejów, zdobył się Proudhon. Byli już i w czasach antycznych ateistyczni myśliciele, a także kierunki myślowe, niekiedy określane mianem religii, jak buddyzm, które nie przejawiały potrzeby Boga Stwórcy. Ale po ustabilizowaniu się Kościoła cała Europa skupiła się wokół chrześcijaństwa, stając się cywilizacją chrześcijańską. I nikt nie myślał, że poprawa, postęp człowieka mógłby nastąpić dzięki walce przeciw Bogu, dzięki wygnaniu Go ze świata, z umysłu istoty ludzkiej. Takie zdanie mógłby wypowiedzieć Lucyfer w „Raju utraconym" Miltona, ale nie człowiek.
Stwierdzenie Proudhona nie jest jednak gromem z jasnego nieba ani zaskakującą i nagłą intuicją. Jego słowa nie biorą się znikąd: są dojrzałymi kłosami, bo ziarna zostały zasiane w epoce Oświecenia czy też wieku światła, jak go nazwali Francuzi. Możemy nawet określić pierwszy element tego procesu, myśliciela, który mu nadał bieg - Kartezjusza.
O tym, że Kartezjusz rozbija fundamenty chrześcijaństwa, przekonuje się natychmiast jeden z największych uczonych ery nowożytnej, ojciec historiozofii, Giambattista Vico. Neapolitański filozof rozumie, że intencją Kartezjusza jest powrót do tabula rasa, rozpoczęcie wszystkiego od początku. Vico, rzeczywiście, niepokoi się dokonanym przez Kartezjusza kompletnym oddzieleniem myśli od rzeczywistości materialnej, res cogitans od res extensa. Bóg, jako niematerialny, należy do res cogitans, a więc do myśli, do idei.
To kartezjańskie oddzielenie potwierdza również papież Wojtyła, kiedy mówi: „W logice cogito, ergo sum (myślę, więc jestem) Bóg mógł pozostać jedynie jako treść ludzkiej świadomości, natomiast nie mógł pozostać jako Ten, który wyjaśnia do końca ludzkie sum". W ujęciu kartezjańskim Bóg nie mógł pozostać samoistnym Istnieniem, „jako Stwórca, Ten, który obdarowuje istnieniem". Bóg stworzenia i objawienia istoty człowieka wraz z Kartezjuszem przestaje „istnieć jako »Bóg filozofów«. Pozostała tylko »idea Boga«, jako temat do dowolnego kształtowania przez ludzką myśl".
Umiejscawiając w centrum wszechświata człowieka wraz z jego rozumem, jego zdolnością myślenia, argumentowania i oceniania tylko swoją świadomością tego, co dobre, i tego, co złe, Kartezjusz legitymizuje bunt człowieka przeciw Bogu, uprzedmiotowiając w umyśle nowego człowieka, zrodzonego z rozumu, formułę, którą święty Augustyn wykorzystuje, aby wskazać znaczenie grzechu Adama i Ewy: Miłość siebie aż do negacji Boga. Zajmując miejsce Boga, kartezjański człowiek za pomocą swojego rozumu decyduje, co jest właściwe, a co błędne, co jest przydatne ludzkości, a co nie.


POWRÓT

Krótko...